Moja historia...

Witam Was specjalnie i jubileuszowo, ponieważ w tym roku (trudno w to uwierzyć!) stuknęło  mi 113 lat. Powołano mnie do życia w 1896 roku jako szkołę żeńską i nadano imię św. Jadwigi. Zajmowałam część budynku od strony Hoffmanowej, zaś w mojej części od ul. Jagiellońskiej mieściła się szkoła męska im. Henryka Sienkiewicza.

Dobrze pamiętam czasy sprzed I wojny światowej. Nauka wyglądała wtedy zupełnie inaczej.   W klasach I - II pisano za pomocą rysika na tabliczkach, a dopiero od III klasy używano w tym celu pióra, atramentu i zeszytu. W  klasach czwartych uczono kaligrafii, czyli sztuki pięknego pisania. Nie była to łatwa sztuka, ale uczyła cierpliwości, uwagi, a także staranności. W klasie czwartej dzieci uczyły się również języka niemieckiego (okres zaboru austriackiego). Pamiętam, jak nieraz karano moich wychowanków chłostą za różne przewinienia lub za brak zadania domowego. Za rozmawianie na lekcji   i przeszkadzanie innym wymierzano dwa razy linijka po otwartej dłoni. Podobno bolało. Była jeszcze kara tzw. Kozy, tzn. zamykania winowajców w ciemnej piwnicy, albo w klasie po lekcjach. To już nie były przelewki i niejeden urwis najadł się strachu, gdyż powszechnie wiadomo, że w moich piwnicach zamieszkiwały szczury! Brrr...

Przypominam, że  specjalnie dla dziewcząt prowadzono tzw. naukę dopełniającą. Uczono robótek kobiecych: guzikarstwa, ogrodnictwa, kapelusznictwa. Jesienią i zimą odbywała się niedzielna nauka dla sług. Uczono dziewczęta właściwego bon tonu, czyli zachowania się w towarzystwie i przy stole, sposobu obsługiwania gości, ale i również takich pożytecznych umiejętności jak cerowanie, robienie na drutach, szycia, przygotowywania posiłków.

Moi uczniowie szybko reagowali na różne wydarzenia z kraju i często szła z pomocą innym, potrzebującym wsparcia. Np. w roku 1901 zebrali składkę i wysłali ja dla dzieci we Wrześni, które zorganizowały tam strajk przeciwko władzom pruskim. Pamiętam też telegram   z 1902 roku wysłany do Marii Konopnickiej z okazji jubileuszu 50. urodzin.

Gdy nadeszła I wojna światowa (1914 - 1918) moje sale zajęło wojsko, a w sali gimnastycznej urządzono szpital. Uczniowie powrócili na stałe dopiero po wojnie. Nauka odbywała się na dwie zmiany ze względu na ogromne przepełnienie. Bywało, że w klasie uczyło się i 60 uczniów. Obydwie moje "połówki";    tę im. św. Jadwigi i tę im. H. Sienkiewicza łączyła wspólna sala gimnastyczna, w której w 1932 roku wybudowano scenę. Wspólny też był w obrębie moich murów ogródek doświadczalny pomocny w nauczaniu przyrody.

Uczennice i uczniowie mieli też wspólną kaplicę szkolną, wspólne programy artystyczne na akademie i poranki. W pobliskim parku miejskim co roku w czerwcu przed zakończeniem roku szkolnego odbywało się tzw. "święto pieśni". Przybywała do parku młodzież ze wszystkich szkół miasta i urządzała koncert pieśni, popisy gimnastyczne i taneczne. Od rana do popołudnia park rozbrzmiewał różnymi melodiami.

Mile je wspominam...

W 1932r. otwarto świetlicę szkolną, w której dzieci mogły odrabiać lekcje, a także pozostawać w niej, jak na dworze było zimno. Władze miasta i co zamożniejsi mieszczanie niejednokrotnie przekazywali kwoty pieniężne na dożywianie i "przyodzianie dzieci w ciepłe ubrania na zimę". Pamiętam te z 1930 roku; mrozy dochodziły do 40 stopni, a zaspy śnieżne sięgały 1,5 m wysokości.

I tak mijał dzień za dniem, aż nadszedł 1 września 1939 roku. Dzieci nie pojawiły się     w moich murach po wakacjach. O 7. 00 rano nad Rzeszowem ukazały się samoloty niemieckie, które ostrzelały miasto. Rozpoczęła się II wojna światowa (1939 - 1945). Niemcy zajęli miasto, zniszczyli ślady polskości - pomniki: Tadeusz Kościuszki, Adama Mickiewicza i Lisa - Kuli, orły - godła na budynkach instytucji. Okupant zezwolił jedynie na nauczanie czytania i pisania, rachunków, religii, gier i zabaw, a w starszych klasach dodatkowo rysunków. Po długiej przerwie w nauce  spowodowanej brakiem opału zezwolono na nauczanie przyrody i śpiewu. Niemcy wydali zakaz używania starych podręczników. Nie wolno było uczyć historii    i geografii. Skonfiskowano mapy geograficzne i historyczne, a inne pomoce wywieziono do Niemiec. Nauka sprowadzała się do opanowania umiejętności czytania, pisania i liczenia. Dlatego rozpoczęto w domach prywatnych tajne nauczanie. Nauczyciele uczyli bezinteresownie. Dzieci były niedożywione. Pamiętam, jak głośno stukały o podłogę butami podbitymi drewnianymi, grubymi podeszwami, gdyż rodziców nie było stać na podzelowanie obuwia skórą. Nadeszły tragiczne chwile. W 1943 roku aresztowano nauczycieli: Leona Łabaja  i Rudolfa Aurigę - działaczy tajnego nauczania. Rudolfa Aurigę po brutalnych przesłuchaniach rozstrzelano w Złotnikach koło Mielca, na dziedzińcu szkolnym, związanego drutem kolczastym. Leon Łabaj zginął zakatowany przez gestapo w więzieniu na zamku Lubomirskich. Te wydarzenia upamiętnia po dziś dzień umieszczona na mojej frontowej ścianie tablica poświęcona nauczycielom tajnego nauczania zamordowanym przez gestapo.

Wreszcie nastał pokój. Byłam w okropnym stanie. Brakowało mi szyb, drzwi, klamek, pomocy naukowych. Wszystko zniszczono, nawet bibliotekę, w której zabrakło książek. Dzieci często przychodziły do mnie głodne, dlatego organizowano dożywianie (herbata, kromka chleba  i znienawidzony tran). Czas mijał, a ja przeżywałam kolejne remonty. Dobudowano mi nowe skrzydło od strony technikum ekonomicznego, pojawił się gabinet higienistki, dentystyczny, kuchnia, stołówka, szatnia, w klasach założono głośniki. Od 1964 roku moje dwie "połówki": żeńską i męską połączono pod jednym kierownictwem. Aby umożliwić komunikację miedzy nimi wyburzono ścianę na pierwszym piętrze. Przywrócono mi imię H. Sienkiewicza, ale św. Jadwigi zachowałam w pamięci. Jeszcze raz mój wygląd zmienił się, gdy przybył nowy budynek dla klas I - III połączony przewiązką ze starym.

Teraz Wy tworzycie moją historię. A jaka ona będzie, może opowiem przy okazji kolejnego jubileuszu.

Wasza dostojna Jubilatka
Szkoła Podstawowa nr 3
im. Henryka Sienkiewicza w Rzeszowie